Po drodze mija się cmentarz karaimski, ale ten jest niemal pochlonięty przez roslinnośc.
A to - już po zejściu. Widzicie na tym płaskowyżu po lewej jakby dziurę w skale? To stamtąd była robiona poprzednia fotka:
Przy przystanku - smutny osiołek:
I tak sie nasza przygoda krymska zakonczyła. 12go wrzesnia znów nocnym pociągiem jechalismy do Odessy, skąd 13go wrocilismy LOTem do kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz